Luty, 2014
Dystans całkowity: | 113.38 km (w terenie 17.00 km; 14.99%) |
Czas w ruchu: | 05:23 |
Średnia prędkość: | 21.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.50 km/h |
Suma podjazdów: | 752 m |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 113.38 km i 5h 23m |
Więcej statystyk |
Skarżysko-Kamienna - Wykus - Wąchock
-
DST
113.38km
-
Teren
17.00km
-
Czas
05:23
-
VAVG
21.06km/h
-
VMAX
48.50km/h
-
Podjazdy
752m
-
Sprzęt Kands Maestro
-
Aktywność Jazda na rowerze
A więc nastał ten dzień w którym po zimowej przerwie trzeba było dopompować koła i ruszyć rozleniwiony tyłek :) Wyjeżdżam punkt 10:00 z Radomia i kieruję się w stronę Wierzbicy. Na drogach mały ruch, niebo bezchmurne, czego chcieć więcej. Po godzinie mijam Wierzbicę. Słońce pomimo, że to jeszcze luty zaczyna przygrzewać coraz śmielej.
O 12:00 wjeżdżam do Skarżyska i udaję się w stronę Majkowa. Tu dwa bardzo miłe podjazdy :) Dalej Parszów i zbiornik wodny w Mostkach. Za jeszcze zalodzonym zbiornikiem odbijam w lewo i wjeżdżam w lasy Puszczy Świętokrzyskiej. Moim celem jest Wykus - miejsce stacjonowania polskich partyzantów. Początkowo przez las jedzie się dobrze. Resztki śniegu pojawiają się gdzieniegdzie tak jak i większe błota. Sytuacja komplikuje się po dojechaniu do leśnego duktu prowadzącego z Wąchocka do Siekierna. Tu pojawia się lód. Leśna droga wiedzie przez pagórki. Ich południowe zbocza są już suche, ale północne po których akurat był zjazd pokryte są lodową warstwą. Na wierzchu jeszcze na domiar złego woda z roztopów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Upadek i stłuczone lewe kolano. Wsiadam na rower i jadę dalej. Niestety za chwilę sytuacja się powtarza i teraz ucierpiało kolano prawe. Mając na uwadze mój listopadowy wypadek, stłuczenie i ból w kolanie przez ponad miesiąc, postanawiam zejść z roweru i przez oblodzone odcinki prowadzić rower.
Docieram do Wykusu. Stacjonowali tu między innymi Marian Langiewicz, Henryk Dobrzański "Hubal" czy Jan Piwnik "Ponury". Ruszam dalej. Na południowe zbocza wjeżdżam, z północnych schodzę :) Opuszczam las i docieram do Ratajów, potem znaczący zjazd w dół asfaltem i Wąchock. Udaję się w stronę Mirca. Tu muszę skorygować plany na dzisiejszą wycieczkę i odpuszczam odbicie w prawo w stronę Iłży i jadę prosto w stronę Wierzbicy i Radomia. Stracony czas na prowadzenie roweru jest niestety zbyt duży. Ale nic straconego, kolejnym wyjazdem udam się do Iłży :)
Niestety cyfrówka odmówiła posłuszeństwa i nie mam żadnych zdjęć :(